wyświetlenia

sobota, 31 marca 2012

But I still remember that day we met in December

Yup.
Cały dzień przed komputerem, w piżamie iii z jakimiś smutnymi kawałkami w tle.
Taak, miałam tak bardzo się uczyć. Aż przepisałam parę lekcji i na tym koniec - nie mam pojęcia gdzie moja książka do historii. Suuuper. Nie umiem zebrać się w sobie, nie umiem. Wiem, że powinnam ostro zakuwać, ale no cóż. Wychodzi to jak zwykle. Tak, a potem narzekaj Kasiu, że masz złe oceny, tak, to na pewno coś da.

Jutro wygrzebię się z domu. Wreszcie. Mój pierwszy prawdziwy 'mecz'. Może gdy trochę się dotlenie to i łatwiej będzie złapać mi się za książki? Oby.


Ryś, głupku - jesteś śliczna <3 Kocham Cię, mimo tych 5 z matmy.

Ew, dziękuję Ci <3 I wierze w Ciebie. Będziemy walczyć, do końca, słonko.


Czasami aż kusi, żeby zbudować 'domek' z kocyka i schować się tam przed wszystkimi problemami, przed całym złe świata. Zabrać ze sobą pare osób, które znaczą dla nas wszystko i żyć w świecie idealnym. Pytanie, czy świat bez problemów potrafił by dawać tak samo dużo radości i szczęścia, jak ten w którym płaczemy i cierpimy. Samotnie, lub trzymając kogoś za rękę.
Kiedyś twardo upierałam sie przy tym, że zawsze, ale to zawsze jesteśmy sami. Sami ze swoimi lękami, obawami, myślami. Rodzimy się samotni, cierpimy sami iii kończymy to życie również sami. Tylko czasami jacyś ludzie są obok nas. Ale i tak mogą odejść.
To się chyba zmieniło. Teraz patrzę na te sprawy troszkę inaczej. I cieszy mnie to. Mam cudownych ludzi obok siebie. Kocham ich, ufam i cenię to że są. za to co robią.
Dziękuję.


'Pozbierać się, jest dziesięć razy trudniej niż rozsypać'.

Ale trzeba. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą.



Wyrocznio-Leniwcu: dziękuję <3

2 komentarze:

Dziękuję bardzo za każdy komentarz ♥